W deszczu pereł

Dziś w Kościelca kroczę progi, na tle Orlej jego kształt.
Słońce srebrzy wszystkie drogi, w cieniu lasu chowam twarz.
Tuż przy stawie nisko brzmiący głos zza szczytów daje znak.
Jakby echem odpowiada znad Giewontu głośna gra.

Wtem złowieszcze płyną chmury, wiatr po twarzy smaga wraz.
Tak rozpoczął partyturę znad niebiosów orkiestr klan.
W słońcu piękne szlaków progi, a w dolinie jezior blask.
Jednak dzisiaj Ktoś pod nogi kłody rzuca raz po raz.

Bridge: Chyba myto mam zapłacić lub za grzechy wzniecić żal.
             Bo zanadto świat zaszalał, a w tym świecie przecież ja.

Ref. Szlak perłami usypany, stoki w bieli twarzą w twarz.
A ja razem z turystami gradem sieczon raz po raz.
Ścieżka z Karbu wątła wije, w deszczu pereł tańczy świat
Wiatr przenika, aż po szyję, w butach woda chlap, chlap, chlap.

Wszystko całkiem przemoczone z nosa sopel kapnął w takt.
Krok za krokiem w izby stronę ledwo stąpam w pereł pa.
I cóż z tego, że tak żywioł dzisiaj ze mną zaczął grać.
Przecież nigdy mnie nie złamie, bo silniejszy we mnie stan.

Ref. Szlak perłami usypany…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *