(asygnowany)
Na plaży złotej słońca skwar,
Ludzi tłum łowi promień dnia.
(asygnowany)
Na plaży złotej słońca skwar,
Ludzi tłum łowi promień dnia.
Kiedy spadnie na ciebie miłość
I schwyci za gardło tak, że braknie tchu,
Dziś w zespole wielkie święto od samego rana,
Wszyscy stroją instrumenty, gawiedź rozbiegana.
Ma być koncert w wielkiej sali, tańce, pieśni nad pieśniami.
Zapatrzeni w lazur nieba
Żeglujemy przez mórz stan.
Wiatr na wantach gra melodię
Tak jak halny w szczytach Tatr.
Jak to się stało, odkryć nie mogę,
Że lubię zawsze bywać przy Tobie.
Twój uśmiech do serca otwiera trakt
Już nie boję się miłości
I nie straszna mi jej twarz.
Czegóż można się spodziewać,
Gdy na głowie włosów brak?
Strumyk wesoło głazy obmywa
Jak dziecko dźwięki wydając swe.
Wiatr ziewnął śpiewnie w gałęziach sosen,
Morskie Oko, zwierciadło gór,
Bryzy morskiej wątła kropla.
Lazur w zenicie wśród skał,
By myśli moje zostały wśród was,
Ubrać w słowa je muszę.
Oszołomiony zapachem gór
Spoglądam na Jasiowe Turnie.
Za Bramką z baśni zawitał świat,