Ktoś stworzył teatr, który świat dobrze zna.
W teatrze co dzień role swoje trzeba grać,
Spieszę się
Spieszę się, bo mogę nie zdążyć zapisać słów.
Słów, które płyną z myśli mych nieujarzmionych,
Z przestrzeni mojego ekstrawaganckiego „ja”.
Mleczaki
Dziś Oliwii splątał wietrzyk
Warkoczyki z resztą włosów.
Smagnął lekko po policzku
Swym oddechem, choć bez głosu.
Młodość, radość, szpan!
Kabriolet jak koral, że oczy przymrużasz,
Właściwie roadster – marzenie sprzed lat.
W głośnikach muzyka – hity stare jak ja,
Codzienność
Piąta czterdzieści pięć.
Śpiew głośny budzika zbudził już mnie.
Melodia drażliwa.
Cztery walizki
Pakować walizki nadchodzi czas,
W podróż w nieznane do wieczności bram.
Czy za tą bramą istnienia jest sens?
Świadomość
Uświadomiłem sobie, że nie liczyłem na tak wiele.
Tak wiele szczęścia i miłości różnych wcieleń,
Kiedy uśmiech osusza łzy
Kiedy uśmiech osusza łzy, otwiera się niebo.
Niebo przykryte płaszczem gwiazd w barwach oceanu.
Kiedy uśmiech osusza łzy, płyną niebiańskie dźwięki,
Kartka z kalendarza
Spadła kartka z kalendarza,
Skończył się kolejny dzień.
Ciesz się zwykłym dniem
Ciesz się zwykłym dniem,
Z pozoru nic nieznaczącym.
Dniem nudnym bądź monotonnym
Do bólu szaleństwa i łez.